Po deszczowym, aby nie powiedzieć burzowym piątku nadeszła sobota, 20. czerwca 2015 roku, dzień Hekatomby 2015 w Mieczewie. Początkowo pochmurnie i chłodno, ale w miarę upływu czasu robiło się coraz cieplej. Chmury powoli, ale systematycznie odpływały i zaczęło się wypogadzać.
Przed godz. 9.00 na miejscu startowym zaczęli zbierać się organizatorzy i zawodnicy. Po krótkiej rozgrzewce poszedłem również na pole startowe. Przygotowane już były stoiska z posiłkami regeneracyjnymi oraz zabaw dla dzieci. Dla nich właśnie organizatorzy przewidzieli moc atrakcji, a myślą przewodnią było „Świat Indian”: dzieci mogły stać się Indianami, mieć opaski i pióropusze, pomalowane twarze, mogły nauczyć się tworzyć naszyjniki i amulety z koralików i piór.
Tymczasem na starcie ostatnie przypomnienia i wyjaśnienia organizatorów i czas wyczekiwania na start u gotowych do biegu zawodniczek i zawodników. Ostatnie słowa organizatorów, odliczanie i... HUK wystarzału! Start!
Biegniemy w las, ścieżka oznakowana. Po piątkowej ulewie mnóstwo kałuż, mokra trawa. Ale te niedogodności nie przeszkadzają. Piękne sobotnie przedpołudnie, nie za gorące, idealne do biegania. Nagle za jednym z zakrętów wyłania się zjawa! Faktycznie, przed biegiem słyszeliśmy o „niespodziankach”. Zdumiony, ostro przyspieszam i biegnę dalej! Trasa trudna, przełajowa, co chwila strome podbiegi, luźny piasek, przewrócone drzewa. Ale z drugiej strony piękna okolica, las, zapach mokrej ściółki... Biegniemy dalej i co widać? Nie zdążyłem ochłonąć po pierwszej „niespodziance”, a tu widzę zakrwawiony topór w rękach... ! I jak za poprzednim razem zdumiony przyspieszam! Trasa coraz trudniejsza, ale dobrze oznaczona, więcej podbiegów, piasku, szyszek, na których można się „przejechać”. I na kolejnym podbiegu widzę Damę z kosą! I nagle olśnienie: przecież również i te wszystkie zjawy były widzami i chciały obserwować zmagania na Mieczewskiej Hekatombie. W takim wypadku nie pozostawało nic innego, jak dać z siebie wszystko co najlepsze i pędzić do mety. Co też uczyniłem i ostatni kilometr, na szczęście po płaskiej drodze, pokonałem w tempie dla siebie rekordowym! Mój 7-kilometrowy bieg zakończony. Wbiegłem witany okrzykami i brawami ze strony publiczności.
Trzeba ochłonąć po biegu... Ale co się działo na starcie/mecie! W pięknej, już słonecznej pogodzie, zakończony został bieg dla dzieci, które z wymalowanymi twarzami, z pióropuszami na głowach, w których co chwila przybywało piór, zajęte były uczestniczeniem w konkursach, puszczaniem różnych kolorowych wielkich i małych baniek mydlanych, tworzeniem naszyjników, amuletów... Oj, działo się!
Tymczasem czekaliśmy na uczestników dłuższego 14-kilometrowego biegu. W końcu pojawili się, witani brawami i okrzykami przez wspaniałą publiczność i uczestników krótszego biegu, dopingujących i zagrzewających do biegu.
Po przybyciu ostatnich zawodniczek i zawodników chwila na opracowanie wyników oraz nastąpił moment dekorowania zawodników zajmujących trzy pierwsze miejsca biegów w poszczególnych klasyfikacjach. Po dekoracji miła niespodzianka ogranizatorów: losowanie wśród wszystkich uczestników biegu nagród rzeczowych!
Na tym punkcie zakończona została edycja III Biegu Przyjaciół Mieczewa, Hekatomba 2015.